Pochodzi z bogatej, choć niezbyt licznej rodziny. Kiedy miała 5 lat zginęli jej rodzice. Opiekę nad nią przejęła więc ciotka - wiekowa wdowa posiadająca jednego tylko syna. Niedługo później go zresztą ożeniła i cała swą uwagę poświęciła siostrzenicy.
Chciała przedewszystkim porządnie wykształcić dziewczyne i nauczyć ją jakiegoś fachu. A dokładniej sztuki malarstwa. Zawsze pragnęła mieć córkę, która dokona w tym zawodzie czegoś, czego ona sama nigdy nie była w stanie dokonać, z powodu braku talentu.
Los jednak nie dał jej nawet tego. A żeby nieszczęścia było mało, jej siostra, a matka Gerdy, owy talent jak najbardziej posiadała, tylko nie chciała go wykorzystać, ponad zdolności przekładając rodzinę. Prawdopodobnie nawet, w czasie wypadku, była w kolejnej ciąży. W każdym razie starsza siostra, niewatpliwie zadrosna, miała jej za złe to marnotrastwo.
Gerdy jednak nigdy nie pokochała jak córki i wogle nie okazywała jej żadnych uczuć. Zresztą nie tylko jej. Może dlatego ona sama też ma z tym problem...
Kiedy była nastolatką, obie przeniosły się do Paryża, gdzie Gerda miała kontynuować naukę w najlepszej szkole, praktykować francuski i wejść wreszcie na prawdziwe europejskie salony. Jeśli chodzi o samo malarstwo, podobało jej się to i z przyjemnością się go uczyła, ale reszta...
Nie wiedzieć czemu, nigdy nie umiała się odnaleźć w eleganckim towarzystwie, nie raz robiąc mniej, lub bardziej zamierzony wstyd swojej ciotce. Mimo to nie mogła narzekać na brak zainteresowania ze strony płci przeciwnej. A ponieważ wiadomo, iż każda szanująca się dama z dobrego domu, winna mieć dzieci i męża, Madame Wegener postanowiła jej takowego znaleźć. A to było dla Gerdy za wiele. Nie widziała się ani w roli matki, ani żony, ani nawet kochanki. Mężczyźni jej poprostu wtedy nie interesowali. Chciała byc niezalezna, Chciala malować...
Kiedy więc zrozumiała, że jeśli nie spełni życzenia ciotki, ta nie da jej spokoju, postanowiła wziąść sprawy we własne ręce. Zwlaszcza, że nigdy jej na bogactwie nie zależało. Jej pierwszym planem była Dania, ale ktoś życzliwy zaproponował jej pomóc, gdyby tylko zechciała spróbować w Londynie...
Dziś ma 24 lata i mieszka tam już we własnym mieszkaniu na poddaszu, gdzie posiada także swoją pracownie. Jest w prawdzie biedniejsza niż kiedyś, kiedy była arystokratką, ale niczego jej nie brakuje. Utrzymuje się oczywiście z malowania. Przedewszystkim portretów, chociaż w wolnym czasie najbardziej lubi tworzyć krajobrazy i wszystko to, co podsunie jej wyobraźnia. Nadal jest też sama, choć zdarza jej się sypać z klientami, których i tak przyjmuje przecież w domu. Oczywiście płacą za obrazy, nie seks. Żeby nie było. Pozatym ma zasadę. Nie pozwoli się do siebie zbliżyć nikomu, kto choć trochę jej się podoba. Nie chcę się w nic zaangażować, bo choć się do tego nie przyzna, poprostu się boi. A taki nie zobowiązujący seks przynajmniej zaspokaja jej naturalne potrzeby. Choć nie do końca wszystkie, ale o tym stara się nie myśleć. Teraz jej priorytetem jest prawdziwa wystawa, prawdziwych obrazów. Bo portretowanie to sztuka na niby...
Nie wiedzieć czemu, nigdy nie umiała się odnaleźć w eleganckim towarzystwie, nie raz robiąc mniej, lub bardziej zamierzony wstyd swojej ciotce. Mimo to nie mogła narzekać na brak zainteresowania ze strony płci przeciwnej. A ponieważ wiadomo, iż każda szanująca się dama z dobrego domu, winna mieć dzieci i męża, Madame Wegener postanowiła jej takowego znaleźć. A to było dla Gerdy za wiele. Nie widziała się ani w roli matki, ani żony, ani nawet kochanki. Mężczyźni jej poprostu wtedy nie interesowali. Chciała byc niezalezna, Chciala malować...
Kiedy więc zrozumiała, że jeśli nie spełni życzenia ciotki, ta nie da jej spokoju, postanowiła wziąść sprawy we własne ręce. Zwlaszcza, że nigdy jej na bogactwie nie zależało. Jej pierwszym planem była Dania, ale ktoś życzliwy zaproponował jej pomóc, gdyby tylko zechciała spróbować w Londynie...
Dziś ma 24 lata i mieszka tam już we własnym mieszkaniu na poddaszu, gdzie posiada także swoją pracownie. Jest w prawdzie biedniejsza niż kiedyś, kiedy była arystokratką, ale niczego jej nie brakuje. Utrzymuje się oczywiście z malowania. Przedewszystkim portretów, chociaż w wolnym czasie najbardziej lubi tworzyć krajobrazy i wszystko to, co podsunie jej wyobraźnia. Nadal jest też sama, choć zdarza jej się sypać z klientami, których i tak przyjmuje przecież w domu. Oczywiście płacą za obrazy, nie seks. Żeby nie było. Pozatym ma zasadę. Nie pozwoli się do siebie zbliżyć nikomu, kto choć trochę jej się podoba. Nie chcę się w nic zaangażować, bo choć się do tego nie przyzna, poprostu się boi. A taki nie zobowiązujący seks przynajmniej zaspokaja jej naturalne potrzeby. Choć nie do końca wszystkie, ale o tym stara się nie myśleć. Teraz jej priorytetem jest prawdziwa wystawa, prawdziwych obrazów. Bo portretowanie to sztuka na niby...
Witam serdecznie na blogu. :) Zanim przejdę do życzenia udanych wątków, mam kilka uwag co do samej karty.
OdpowiedzUsuńPo pierwsze - przeczytałabym kartę raz jeszcze, bo jest w niej mnóstwo błędów typu "wziąść", "przedewszystkim" i innych tym podobnych.
Po drugie - wiekowa wdowa posiadająca jednego tylko syna. Niedługo później go zresztą ożeniła i cała swą uwagę poświęciła siostrzenicy. | "Gerdy jednak nigdy nie pokochała jak córki i wogle nie okazywała jej żadnych uczuć. Zresztą nie tylko jej. Może dlatego ona sama też ma z tym problem..." Troszkę zgrzyta, prawda? ;)
Po trzecie - mieszka sama w mieszkaniu, choć jest biedniejsza niż przedtem i niczego jej nie brakuje? To nie może być mieszkanka East Endu, najbiedniejszej dzielnicy, gdzie każdemu brakuje pieniędzy, a domy są wręcz przeludnione. A tutaj toczy się akcja naszego bloga.
Po czwarte - utrzymanie pracowni, sprzętu malarskiego i jeszcze znalezienie klientów dla obrazów w tak biedniej dzielnicy jest nie lada wyzwaniem. Skąd na to wszystko ma pieniądze? To co zabrała od ciotki (o ile coś zabrała) na pewno dość szybko jej się skończyło.
Po piąte - Gerda jest nowa w Londynie, z całą pewnością sama nie znalazła klientów. Przydałby się tutaj jakiś patronat, prawda? ;)
Nie bierz wytknięcia tych błędów jako hejtu czy ostrej krytyki, zwracam tylko uwagę, że masz pomysł na postać, ale nie do końca wiesz, jak go ująć w słowa. Mam nadzieję, że dzięki moim uwagom tylko rozwiniesz postać. :)
No i pozostaje mi życzyć udanych wątków!
Więc po pierwsze. Błędy jeśli są, to trudno mi będzie je znaleźć, jeżeli mój program tego nie zrobił. Mam dysleksje i naprawdę poprawiałam ten tekst z 10 razy przed publikacja, współpracując cały czas z owym programem.
UsuńPo drugie nie widzę też za bardzo problemu z przytoczonym tekstem?
A po trzecie. Widocznie rzeczywiscie nie wszystko dobrze zrozumiałam, ale... Moja postać jest nowa na blogu, jednak nie w Londynie! Postawiłam ja w sytuacji, że juz od jakiegoś czasu tam mieszka, co jest wyraźnie zaznaczone. To że niczego jej nie brakuje, nie oznacza że ma kasę na wszystkie potrzeby. Nie ma, bo nawet nie ma na koncie jednej wystawy. Ale co też jest wyraźnie zaznaczone, nie zależy jej na bogactwie. Żyje skromnie i to jej pasuje. Mieszkanie na poddaszu tez ma, ale to nie oznacza że to apartament. To mogą być nawet 2, 3 pomieszczenia. W tym pracownia. Dlatego że jest biedna przyjmuje klientów tam, albo do nich idzie. A ta pracownia to poprostu zwykły pokój, w którym ma potrzebne przybory, a nie jakies specjalnie zaaraznowane miejsce. Mogę to wszystko ewentualnie zmienić, ze wynajmuje jakiś strych albo coś takiego, bo wyjdzie na to samo i tak. A będzie bardziej realne może?
A pieniądze? Tak, wzięła coś z życia arystokratki na poczatek, a pozatym i przedewszystkim, tak jak już mówiłam, przyjechała tu jakiś czas temu, dzięki życzliwej osobie z Paryża. Ona jej we wszystkim pomogła. Pomogła przetrwać i znaleźć pierwszych klientów, których grono Gerda jedynie umiejetnie powiekszyla i utrzymala dzięki m.in. talentowi. I z tego skromnie zyje do dzis.
Wspomnialam przeciez o tej osobie, co prawda bez szczegółów, ale jednak. I wogle wszystko jest tam opisane. Wystarczy uważnie czytać :)
Niemniej dziękuję za uwagi i powitanie :)
Choć ok nad tym przytoczonym tekstem muszę się jeszcze zastanowić...
Usuń[Hej! ;) Dość młoda osóbka z Gerdy jest, ale jestem pod wrażeniem, że aż tylu arystokratów ucieka do biedoty. Ja sama nie wiem czy bym to zrobił. Chociaż z drugiej strony męczyć się z jakimś nudziarzem...
OdpowiedzUsuńZapraszam do siebie, oczywiście! Chętniej do Belli, bo ma tylko jeden wątek, ale jeśli przypasuje Ci bardziej Lucy, to pisz. ;)]
Anabelle / Lucy
[Witam cieplutko nową autorkę! Literówki rzeczywiście są, ale rozumiem dysleksję jak najbardziej i w związku z tym cieszę się niezmiernie, że zdecydowałaś się dołączyć do bloga, gdzie przecież głównym celem jest kształcenie warsztatu pisarskiego. Gratuluję odwagi! W razie chęci na wątek oczywiście zapraszam do Rose :)]
OdpowiedzUsuńRose
[Ja też mówię dzień dobry, bo wypada. Miłej gry! A żeby Ci troszkę pomóc, podsyłam termin "modernizm": https://pl.wikipedia.org/wiki/Modernizm_(sztuka)]
OdpowiedzUsuńH. Fitzgerald
[Dzień dobry dla Ciebie!
OdpowiedzUsuńPssst, też mam dysleksję. Dysgrafię. Dysortografię. I dyskalkulię. Jeśli ponownie czyta się tekst i nie widzi błędów, to albo nie zna się poprawności pisania (a zasady trzeba wkuwać, bo jest z nich test przed otrzymaniem papierów na dysleksję)... albo właśnie straciło się wzrok.]
R.
[No wiec wyobraz sobie ze mialam te papiery i pisałam z nimi egzamin gimnazjalny, oraz maturę. Psycholodzy badali mnie pod tym względem wielokrotnie. A więc tak. Miałam też testy na znajomośc ortografii i wyszły pozytywnie.
UsuńA ty jeśli masz dysleksje i inne dys... I choć trochę interesujesz się tym na czym to polega, to powinieneś wiedzieć, że chodzi to, że taki źle pracujacy mózg nie jest w stanie, lub ma duże trudnosci z zarejestrowaniem pewnych rzeczy, z którymi zdrowy nie ma problemu. Począwszy od drobnych błędow ortograficznych (których nie widzi w tekście ani w swoim, ani innych), przez znaki w matematyce (nie raz miałam problem z dojściem do dobrego wyniku w zadaniu, mimo znajomości wszelkich wzorów i zasad, z głupiego powodu jakim jest na przykład nieświadome zamienienie minusa na plus. Bo -1 + 2 to nie to samo co 1 + 2 prawda?), aż do gubienia, lub powtarzania całych wyrazów. Już nie mówię o znacznie wolniejsze pracy, problemach że skupieniem się itp.
Pozatym ja dodatkowo w przeciwieństwie do większości ludzi i nastawiony na to systemu nauczania w szkołach, nie jestem wzrokowcem, a słuchowcem. Co oznacza że nauka z tablicy/ksiazki/zeszytu była i jest dla mnie zwyczajnie nieskuteczna. Poprostu najlepiej zapamiętuje dźwięk i wyłapywania obrazkowych błędów jest dla mnie tym bardziej utrudnione. Więc to nie ma nic wspólnego z jaks utratą wzroku. Ale łatwo wyśmiac jak się czegoś nie zna. Wiem że cześć z was wogle w to nie wieży. No ale w istnienie bezprzewodowych telefonów, czy w to że człowiek kiedyś poleci na księżyc - też nie wierzono. Do dziś zresztą są takie niedowiarki. No ale nic z tym nie zrobię i nie zamierzam. Sama wiem jak jest.
A tymczasem dostaje same rady i uwagi i prawie żadnych propozycji wątków. Szkoda bo myślałem że zrobiłam w miare ciekawa postać]
...
UsuńGrey Maker out of discussion.